Motywuj!

Wyraź swoją opinie na temat bloga, czy też rozdziału. Niezależnie od tego, czy będzie to opinia negatywna, czy też pozytywna. Każdy komentarz pozostawiony tutaj, zostawia za sobą ślad będący motywacją do dalszego pisania. Jeżeli posiadasz swój blog, możesz podesłać link do niego wraz z komentarzem. Z chęcią przyjdę z wizytą i pozostawię opinię po sobie.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ CZWARTY - "Jestem przerażona"

Witajcie...

Miałam dość długą przerwę, która niestety była mi potrzebna. Nie dlatego, że nie miałam weny, pomysłów, czy czegoś w tym stylu. Dużo chorowałam, przeszłam setki badań i tak dalej... Wciąż nie czuję się najlepiej, ale w mojej głowie zaczyna się układać. Poza tym, zdajecie sobie sprawę, że musiałam napisać w poprzednim tygodniu aż jedenaście różnych kartkówek, sprawdzianów, czy co tam jeszcze jest? Moi nauczyciele to bez wątpienia bezlitosne maszyny do rujnowania człowiekowi nastroju na kilka kolejnych tygodni. Tyle stresu... Coś strasznego. W każdym razie bardzo was przepraszam, nie obiecuję, że następny rozdział pojawi się z prędkością światła, ale na pewno nie będzie trzeba czekać na niego tak długo jak na ten.

Zapraszam do czytania, komentowania, czy co tam jeszcze wymyślicie :D

Pozdrawiam,
Nilkrokusy :)

Ps. Rozdział mojego drugiego opowiadania również opublikuję w tym tygodniu.

WERSJA NA WATTPAD

____________


Obudziłam się dopiero nazajutrz. Mój widok przysłaniał szpitalny parawan, który bardzo mnie drażnił. Chciałam dowiedzieć się co tak naprawdę się stało. Czy Draco Malfoy walnął we mnie jakimś zaklęciem? Zrobił mi krzywdę? Niestety tego dowiedzieć się na razie nie mogłam.
Nie potrafiłam się ruszyć, czułam się sparaliżowana, jakbym była naszpikowana mocnymi eliksirami przeciwbólowymi. Mimo tego, skronie pulsowały mi niemiłosiernie. Ból w czaszce był na tyle silny, że miałam ochotę wrzeszczeć. Wzięłam kilka głębokich wdechów i starałam wygodnie się ułożyć w białej pościeli, która cuchnęła lekarstwami. 
-Harry? - zapytałam, ponieważ przed oczyma migotał mi obraz chłopca w czarnych szatach. To musiał być Harry. No... Ewentualnie Ron. 
-Nie - odrzekł. - Wybacz, powinienem był od razu zabrać cię tutaj - westchnął. 
Nadal nic nie widziałam. Mgła, mgła, mgła. Nic więcej. 
-Yyy - bąknęłam tylko. 
-Ach, nie wiesz kim jestem - zaśmiał się. - Spotkaliśmy się w sowiarnii, pamiętasz? 
Mój mózg skurczył się do wielkości orzecha laskowego. Nic mi nie świtało.
-Zabini? - wymamrotałam ochryple. - Co ty tu robisz? 
-Tylko przeprosić - powiedział, jakby urażony moim pytaniem. 
-Za co? - Musiałam zabrzmieć idiotycznie, ale nic sensownego nie było wstanie wypłynąć z moich ust. 
Zabini uśmiechnął się tylko. Usłyszałam skrzypienie i po chwili znowu zostałam odizolowana od świata przez nieco zżółkły od słońca parawan. 
Mimo tego, że spałam już dobre piętnaście godzin, wciąż byłam wyczerpana, dlatego postanowiłam zasnąć na jeszcze kilka chwil. 
Myślałam o tym, że dałam się nabrać w tak perfidny sposób. Jak mogłam się zgodzić na udzielenie Malfoy'owi korepetycji? To było aż zbyt logiczne, ale ja najwidoczniej za późno to zrozumiałam. Natrętnie próbowałam sobie powtarzać, że chciałam się jedynie pochwalić swoimi umiejętnościami, oczywiście nie dzieląc się nimi ani trochę. Z minuty na minutę mój wewnętrzny monolog był coraz bardziej sprzeczny, aż w końcu nieodmiennie doszłam do wniosku, że ludzie popełniają błędy, a ja swojego nigdy więcej nie powtórzę. Nie odezwę się do niego choćby nie wiem co. Mojej obrazy na niego nic nie przebije. Nawet sztylet. 
Na sen nie musiałam czekać długo. Przemyślenia zabrały resztki energii, a ja śniąc, knułam jak pozbyć się Malfoya z mojego życia. Urojenia podpowiadały, abym w jakiś sposób, bezpieczny dla mnie, go zabiła. Niestety szkoda było mi mojego szlachetnego sumienia, duszy oraz ogromnej empatii, do zgładzenia tak zepsutej istoty. W końcu natura sama się z nim policzy, albo zrobi to ktoś inny. Przecież Malfoya nikt nie lubi. 
Z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie twarze moich przyjaciół, którzy jak dotąd mnie jeszcze nie odwiedzili, co było dosyć dziwne. Nie miałam zegarka, tak więc nie miałam pojęcia która może być godzina, choć sądząc po widoku za oknem, musiał być późny wieczór. 
Usłyszałam szmer, dźwięk otwieranych drzwi i zorientowałam się, że ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam. 
Dźwięk kroków był coraz donośniejszy, a ja zastanawiałam się kto mógłby mnie odwiedzić. Chyba nikt, ponieważ po następnych kilku minutach nikt nie zjawił się ku mojemu łóżku. Byłam zła. Samotność mi nie sprzyjała. Czułam, że jeszcze chwila, a zwariuję! 
-Proszę! - zaskrzeczała pani Pomfrey, kiedy ktoś zapukał do drzwi jej gabinetu. - Och to ty... burknęła nieprzyjemnie. 
Ktoś się zaśmiał. Tak ironicznie. Tylko jedna osoba mogła mieć śmiech nasycony tak dużą ilością jadu. 
-Przyszedłem zapytać czy dziewczynie nic nie jest, dobrze się czuje? - zapytał. 
Te słowa, wypowiedziane szeptem, sprawiły, że poczułam lęk. Nie miałam pojęcia czy chciał się upewnić, czy ze mną wszystko w porządku, czy może chciał sprawdzić, czy jego podstęp odniósł odpowiedni skutek. Jego cel, czy zrobił to, czego pragnął. Mojej krzywdy, tego chciał. 
-Tak, wszystko z nią w porządku - zahuczała pielęgniarka jakby nieco zirytowana. - Proszę już tutaj nie przychodzić, tak jak wspominałam godzinę temu, ma się dobrze. Proszę wyjść już panie Malfoy. 
Malfoy przyszedł mnie odwiedzić? Pomyślałam, ale zaraz do mojej świadomości dotarł fakt, że ten człowiek nigdy by tego nie zrobił. To musiały być omamy. Nic innego nie wchodziło w grę.
Ale zaraz, to niemożliwe, aby mi się to tylko zdawało. Nie śniłam, to nie jawa. To rzeczywistość. On nie dbał o nic, nie martwił się o nic. Przyszedł tutaj, pytał o mnie, a ja nie zdawałam sobie sprawy o co chodziło. Mimo tego, nadal go nienawidziłam, a to, że pytał o moje zdrowie, miałam głęboko g d z i e ś. Chyba. 
Dokuczał mi głód, nie wiedziałam czy przez ostatnią dobę zjadłam coś wartościowego. Raczej nie. Nie pamiętałam zupełnie nic, oprócz momentu, w którym upadłam na ziemię. Powód, dla którego się tam znajdowałam, również. 
Wzięłam do ręki moją ulubioną lekturę i postanowiłam się odprężyć. Przynajmniej próbowałam do czasu, kiedy pielęgniarka nie zgasiła ostatniej płonącej pochodni w tym pomieszczeniu. No cóż, nie pozostało mi wtedy nic innego jak sen. Znowu. 

W skrzydle szpitalnym spędziłam zaledwie trzy dni. Wypisano mnie dopiero wtedy, gdy z nudów kręciłam się w kółko. Kołowrotek, bawiłam się w kołowrotek. Pani Pomfrey myślała, że powoli zaczyna mi odbijać. Tak było. Nie rozmawiałam z przyjaciółmi, ani z nikim innym, nie licząc właśnie tej irytującej kobiety, przez kilka dób. Coś okropnego. Nigdy wcześniej nie odczuwałam samotności w tak mocno i boleśnie. 
Rankiem, z tobołkiem na plecach, wróciłam do pokoju wspólnego Gryffinforu. Nie było tam nikogo prócz Ginny, która również mnie nie odwiedziła. Ugghh, jak ona mogła! Podeszłam nieco bliżej do fotela, w którym siedziała. 
-Cześć - przywitałam się nieco oschle. 
Ginny podniosła głowę. Odlepiła wzrok od książki, tej samej, którą czytałam przez ostatnie kilka dni. 
-Hermiona! - zawołała wesoło. - Jak się czujesz? Martwiłam się - zapewniła. 
Martwiłaś się? Prychnęłam pogardliwie w myślach. 
-Tak, wszystko w porządku - odpowiedziałam ostrożnie. 
Uśmiechnęła się promiennie. 
-Dlaczego mnie nie odwiedziliście? - zapytałam z lekki zarzutem. Niechcący, nie chciałam zabrzmieć jak rozeźlony niedźwiedź, tak wyszło. 
Ginny wyglądała na zaskoczoną. 
-Nie chciałaś - stwierdziła. 
Nie chciałam? Coś podobnego. Umierałam z nudów!
-Kto wam coś takiego przekazał!? - huknęłam. 
-Pani Pomfrey - odpowiedziała szybko. - Twierdziła, że wolałaś odpocząć, i że miałaś gości - wzruszyła ramionami. - Ron mówi, że nie odwiedził cię ani razu, ale ja tam wiem swoje - zaśmiała się i szturchnęła mnie porozumiewawczo łokciem. 
Nie miałam pojęcia o czym mówi. To jakiś absurd! Jedynym gościem u mnie był Zabini. Co było dziwne, ale Rona tam nie było. Na pewno. 
-Nie było u mnie Rona - zdziwiłam się. - Nie było u mnie - zamyśliłam się - hmmm... Nikogo. 
Przez chwilę pomyślałam, że moja ruda przyjaciółka wyglądała na zakłopotaną. 
-Nie? No cóż, może wymazał ci pamięć - zaśmiała się. - To nie ważne, liczy się to, że nic ci nie jest. 
-Jasne - mruknęłam. - Podoba ci się? - Wskazałam ręką na okładkę książki. 
Ginny uśmiechnęła się żałośnie i pogłaskała wierzch książki. 
-Nie masz nic przeciwko, że ją od ciebie pożyczyłam? - zapytała. 
-Nie jest moja - powiedziałam. - Swoją mam w torbie. 
-Leżała na twoim łóżku - wyparowała Ginny lekko podirytowana. Czułam, że myśli, że mną coś nie tak. Może tak było?
-Nie jest moja - powtórzyłam, wskakując na kanapę naprzeciwko kominka. 
Ta książka nie była moja, swoją miałam w torbie, którą właśnie trzymałam na kolanach. Otworzyłam ją i wyjęłam z środka tom. Ginny trzymała identyczny. 
-Widzisz? - Pomachałam książką. - To niemożliwe żebyś miała ją ode mnie. 
Ginny zrobiła zamyśloną minę. Chyba próbowała sobie przypomnieć skąd tak naprawdę wzięła tę książkę. 
Rzecz w tym, że tak naprawdę nic się ze sobą nie zgadzało. Ron nie odwiedził mnie ani razu, a mimo tego Ginny był pewna, że to właśnie on to robił. Poza tym, dlaczego pielęgniarka zaraz na wstępie stwierdziła, że nie potrzebuję towarzystwa? 
Wtedy przypomniały mi się pewne, dość nietypowe i chaotyczne odwiedziny. Wstrząśnięta do głębi spojrzałam w głąb kominka. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i czym prędzej ruszyłam w stronę wyjścia. 
Byłam zupełnie rozkojarzona. Ten głupi upadek na schodach tyle narobił! Zupełnie poplątał moje myśli. Zrobił z mózgu budyń, albo kisiel, a fakt, że nie mogłam rozróżnić wczoraj od przedwczoraj... mnie przerażał. 

Kilka dni później, kiedy czułam się już zupełnie dobrze. Poprosiłam Harry'ego, aby wmówił Ginny do rozumu to, że wcale nie zeszliśmy się z Ronem, że wcale mnie nie odwiedzał w szpitalu, i że ma nie przygotowywać sukienki na nasz ślub. Idiotyzm. Ginny często mnie irytowała. 
Zastanawiałam się też nad złożeniem wizyty pani Pomfrey. Mogłabym zapytać o to kto mnie odwiedzał, ale uznałaby mnie za opętaną, bo przecież musiałam tam być, a moja niepamięć mogłaby mi przysporzyć kilku dodatkowych dni u tej nienormalnej kobiety, która śmie sądzić, że ja nie potrzebuję towarzystwa. 
Musiałam przyznać, że nauczyciele dawali nam nieźle w kość. Po kilku dniach nieobecności na lekcjach miałam mnóstwo zaległości, które oczywiście musiałam uzupełniać. Z chęcią zresztą, bo nie miałam nic innego do roboty. Nauka to jedyne co mogło oderwać mnie od rzeczywistości. 
Zabrałam więc kilka podręczników i udałam się na słoneczne błonie, które powoli wypełniały się stertami kolorowych liści. Zajęłam miejsce nad jeziorem, jak zawsze. Miejsce to choć piękne, wcale nie przyswajało mi zbyt wiele dobrych wspomnień. Wręcz przeciwnie, ciągle miałam wrażenie, że mogę spotkać tutaj tego okropnego blondyna, z nożem w ręku. Malfoy być może nie potrafi używać noża, ale umie zabijać. Takie miałam przeczucie. 
Koszmarnie się go bałam. Mimo, że był tylko Malfoyem, spotkało mnie przez niego wielkie nieszczęście. Nienawidzę szpitali, wolałabym tam nigdy nie wracać. Co prawda nasze skrzydło jest bardzo przytulne, nie ma tam chorych ludzi, którym podaje się do żył środki chemiczne, nie przeprowadza się tam poważnych operacji i nikt tam nie umiera. Tak czy tak, nie chciałam i nie wrócę tam już nigdy. 
Rozejrzałam się dookoła, aby nasycić się pięknym widokiem. Do zimy wcale nie było tak daleko, a ja nie lubię tej pory roku. Jedynie święta potrafią na chwilę mnie przywrócić do żywych. Zimą, czuję się jakbym zapadała w sen zimowy. Nie ukrywajmy, zima jest najsmutniejszą porą roku. No może zaraz po jesieni. 
Rzuciłam kamieniem o taflę wody. Tak o. Nie miałam zamiaru obudzić ośmiornicy, chciałam się tylko pobawić. Brakowało mi tego. Po tym co nas wszystkich spotkało, już nikt nie potrafił się bawić tak jak wcześniej. 
Nagle coś zaszeleściło. Ośmiornica nadal spała. Zza grubym konarem dębu wystawał kawałek materiału. Kawałek mundurku szkolnego. 
-Granger... - zasyczał Malfoy, wyłaniając się ze swojej kryjówki. 
Zamarłam. 

21 komentarzy:

  1. Serdecznie zapraszamy do nowo powstałego Stowarzyszenie blogów z Harrego Pottera.
    Początki jak wiadomo są trudne, ale mamy nadzieję, że pomożesz nam się rozwinąć.
    Pozdrawiam, Arabella
    stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście pomogę przy chwilce czasu :)

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Cześć!
    Nominowałam cię do Liebster Blog Award!
    Zapraszam na mojego bloga, żeby zapoznać się z pytaniami.
    herchoice-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Blanca ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa w końcu rozdział!
    Na wstępie powiem, że współczuję Ci odnośnie tych testów. Nauczyciele to tyrani, a przecież byli w naszym wieku i powinni zrozumieć, hę?
    Mówiąc szczerze, ten rozdział podoba mi się najbardziej z dotychczasowych. I to dlatego, że zawarte jest w nim tyle tajemnic, a ja kocham tajemnice!
    Dlaczego tylko Zabini odwiedził Hermionę? A co z Ronem? I książką? I najważniejsze - CO Z MALFOYEM??? Co on tam robi??? Czemu przyszedł odwiedzić Herm?? DLACZEGO JA NIC NIE POTRAFIĘ ZGADNĄĆ?!?
    Chciałabym napisać, żebyś szybko dodała rozdział, no ale rozumiem Cię i życzę powrotu do zdrowia, bo już całkiem niedługo wakacje i trzeba się zacząć przygotowywać. ;)
    Dlatego spokojnie poczekam - postaram się - na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dobrych ocen z tych sprawdzianów. :*
    PS Bardzo podoba mi się jak nazywasz rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję! :* Cieszę się, że czekałaś!
      Co do wakacji, fakt, mi się zaczynają naprawdę niedługo! Zielona szkoła do Hiszpani, ahhh nie mogę się doczekać haha :D

      Pozdrawiam! :*
      Nilkrokusy

      Usuń
  4. Witam ;) Dopiero teraz udało mi się nadrobić zaległości i przeczytać rozdział. Cieszę się, że Hermionie praktycznie nic nie jest. No może z wyjątkiem luk w pamięci.
    Zabini? Miałam nadzieję, że Malfoy ją uratuje - chociaż jak sama pisałaś nie jest typem bohatera. Ale ludzie się zmieniają i może w jego przypadku tak będzie? Zobaczymy ;)
    Pozdrawiam, Arabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się okaże!
      Dziękuję za komentarz!
      Również pozdrawiam :*
      Nilkrokusy

      Usuń
  5. Wreszcie jestem i komentuję :)
    Rozdział bardzo mi się podobał chociaż zastanawiają mnie te luki w pamięci Ginny i Hermiony. Mam przeczucie, że Ron ma coś z tym wspólnego.
    Ja też bałabym się Malfoya wymachującego nożem :D
    Oczywiście czekam na kolejny rozdział i życzę weny! :)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    i zapraszam na nowości
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
    http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/
    http://music-and-love-mission.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Całe zamieszanie w końcu się wyjaśni :)
      Pozdrawiam i oczywiście przybędę do Ciebie komentować, jak tylko będę miała chwilkę :*
      Nilkrokusy

      Usuń
  6. Witaj! Serdecznie zapraszamy Cię do zgłoszenia swojego bloga do Stowarzyszenia Dramione
    Dopiero zaczynamy i niedawno ogłosiłyśmy pierwszy konkurs. Zapraszamy do zabawy!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    http://stowarzyszeniedramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Wreszcie jestem!
    Na wstępie - ja osobiście w liceum miałam permanentną depresję. Szkoła to coś strasznego. Teraz na studiach czuję się jak na wiecznych wakacjach... Współczuję Ci całym serduszkiem! Pamiętam, że nauczyciele zawsze strasznie świrowali na wiosnę z ilością pracy...
    Co do rozdziału - podoba mi się, że jest tak zagadkowo i tajemniczo. Mam nadzieję, że te luki w pamięci Herm się powypełniają! Może pobalowała i dlatego nie pamięta XD
    Czekam na następny! A u mnie dziś wieczorem pojawi się wreszcie rozdział, także zapraszam w wolnej chwili ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę bardzo tych wakacji!
      Wszystko się wyjaśni, może nie szybko, dokładnie i tak jak powinno, ale z pewnością wyjaśni.
      Cieszę się, że się podobało i oczywiście do Ciebie też wpadnę!
      Pozdrawiam!♥
      Nilkrokusy

      Usuń
  8. Witaj, jestem Twoją nową czytelniczką i na pewno zostanę na dłużej.
    Historia zauroczyła mnie od samego początku - zauroczyła i zaintrygowała.
    Bardzo jestem ciekawa, czego tak naprawdę chce Malfoy od Hermiony. I skąd u dziewczyny luki pamięci? I te dziwne rzeczy, które wokół się niej dzieją? Mam wrażenie, że Draco wie więcej o naszej gryfonce, niż ona sama.
    Zastanawiają mnie także nastroje Hermiony - która momentami jest po prostu wredna.
    Wielki plus za Zabiniego i jego rozmowę w sowiarni z Granger.
    Blog dodany do linków, bym była zawsze na bieżąco. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Wszystkiego dowiesz się śledząc moją opowieść na bieżąco, haha :)

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  9. Świetna robota! Chyba najlepszy rozdział do tej pory :D I to dramatyczne zakończenie! I Twój styl pisania jest imponujący :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć. Nie umiem pisac ładnych i ciekawych komentarzy, właściwie wcześniej nie pisałam żadnego. Chciałam powiedziec, że bardzo spodobało mi się twoje dramione, zaintrygowałaś mnie. Nie wiem, czy czegoś nie ominęłam, jeśli tak, to przepraszam, ale czy zawiesiłaś opowiadanie? Mam nadzieję, że jesteś zdrowa i wszystko u ciebie w porządku. Byłam ciekawa jak rozwinie się akcja. Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś mi odpowie, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawiesiłam, zapraszam na rozdział szósty, który już się pojawił tutaj na blogu i dziękuję za miłe słowa :*

      Nilkrokusy

      Usuń
  11. Malfoy jest jakiś dziwny... Nie mogę go ogarnąć haha :D Lecę czytać dalej, bo nie mogę się doczekać co zrobi Hermionie!
    Pozdrawiam, Malfoy'owa
    http://lost-memories-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te pozytywne komentarze! Malfoy skrywa tajemnice, na której opiera się opowiadanie, haha :D To wszystko się wyjaśni dopiero za dwa-trzy rozdziały.

      Pozdrawiam bardzo serdecznie! :*

      Usuń