Motywuj!

Wyraź swoją opinie na temat bloga, czy też rozdziału. Niezależnie od tego, czy będzie to opinia negatywna, czy też pozytywna. Każdy komentarz pozostawiony tutaj, zostawia za sobą ślad będący motywacją do dalszego pisania. Jeżeli posiadasz swój blog, możesz podesłać link do niego wraz z komentarzem. Z chęcią przyjdę z wizytą i pozostawię opinię po sobie.

piątek, 21 października 2016

ROZDZIAŁ ÓSMY - "Ja i moje uczucia"

Witam!

Jak widać, wena powróciła. Nawet i ze zdwojoną siłą! 
Zaglądajcie również na mojego WATTPADA, gdzie znajdziecie moje opowiadanie. Zapraszam serdecznie do czytania, mam nadzieję, że się spodoba. 

_______

Zastanawiałam się jak to się stało, że tak szybko postanowiłam zaufać Malfoyowi? Przecież doskonale zdawałam sobie sprawę z tego jakim gnojkiem tak naprawdę ten człowiek był, jest i będzie! Spojrzałam wtedy na jego ciało i już wiedziałam dlaczego tak na jego rozkazy, prośby... nawet nie potrafię nazwać tego co wtedy ze mną robił, w każdym razie zorientowałam się co ten chłopak ze mną wyczyniał. On mnie najzwyczajniej w świecie uwodził. Usiłowałam wyrwać rękę z jego uścisku, kiedy prowadził mnie do Wielkiej Sali, ale trzymał ją mocno. Jakby bał się, że od niego ucieknę. Spojrzał na minie ze zdziwieniem. 
-Malfoy puść mnie! - warknęłam.
Jednak on nie zamierzał tego zrobić. Spojrzał mi głęboko w źrenice swoimi przenikliwymi oczyma, a ja właśnie wtedy odkryłam, że kryją one w sobie tę wyniosłość, z którą Malfoy potrafił obchodzić się jak nikt inny. 
-O co ci chodzi? - zapytał sucho.
W jego tonie głosu dostrzegłam niepokój. Jakby martwił się o to, czy naprawdę mam ochotę od niego odejść. 

-A może ty mi w końcu powiesz o co tutaj chodzi? - zdenerwowałam się, gdy desperacko próbował zaprowadzić mnie do stołu Slytherinu. - Co ty robisz? - zapytałam zdziwiona, kiedy mocno pchnął mnie, abym usiadła na twardej, drewnianej ławie. 
-Granger, nie zadawaj teraz żadnych pytań - jęknął rozpaczliwie. - Po prostu zrób to co ci każę - powiedział i usiadł obok mnie, sięgając po srebrną filiżankę i dzbanek do herbaty. 
-Niby dlaczego miałabym się ciebie posłuchać? - zapytałam wyprowadzona z równowagi. 
Po raz kolejny spojrzał na mnie uważnie.
-Dlatego, że cię o to proszę - odpowiedział błagalnym tonem.
Nie potrafiłam pojąć, skąd te wszystkie emocje znalazły się w tym na co dzień nieczułym, kamiennym i zobojętniałym człowieku. Choć tak naprawdę nie poprosił mnie o nic, nie wypowiedział tego jednego, kluczowego słowa, to jednak błagał o wszystko. 
-Co masz zamiar zrobić? - zapytałam pokornie, wyczerpana tym co się wtedy działo. 
Malfoy wyciągnął fiolkę z eliksirem i odkorkował go, w gotowości, aby wlać mi go do herbaty. Spojrzałam na niego podejrzliwie. 
-Mogę go zobaczyć? - bąknęłam.
Podał mi go natychmiast do ręki i patrzył z wyczekiwaniem na moją reakcję, podczas gdy ja 
ruchem ręki machnęłam w stronę swoich nozdrzy, aby go powąchać. 
-Pachnie i wygląda jak... - zaczęłam.
-Jak wywar wzmacniający - dokończył za mnie Malfoy. - Zgadza się Granger. 
Oddałam mu go i pozwoliłam na to, aby dodał do mojego napoju, po czym odebrałam od niego naczynie i niepewnie przyłożyłam do swoich warg.
-Zdaję się, że mi nie ufasz - zauważył.
-Nie mam do tego żadnych podstaw - wyjaśniłam, biorąc głęboki wdech.
-Ja również nie mam, a mimo to, ufam ci Granger - odpowiedział beztrosko.
-I tym się różnimy - skwitowałam i wstawałam ze swojego dotychczasowego miejsca. 
Wyglądał na zdezorientowanego. Miał chyba nadzieję na to, że spędzimy razem więcej czasu. Z wielkim bólem stwierdziłam, że ja także chciałabym pobyć z nim choć trochę dłużej, ale nie mogłam. Musiałam się przed tym powstrzymać, bo Malfoy nie był kimś, kto był wart mojego cennego czasu. Wiedziałam to już wtedy, a mimo wszystko pozwoliłam na to, aby porwał mi całe życie. Zajął te krótkie, szczęśliwe, jak i te bolesne i ciężkie chwile, bo sama na to pozwoliłam. Z biegiem czasu przestałam zwracać uwagę na to, że to właśnie on stał się moim całym światem i nie potrafiłam normalnie funkcjonować bez niego obok.
Wzburzona, pełna sprzecznych emocji, miałam zamiar wrócić do salonu Gryffindoru. Na swojej drodze spotkałam Ginny, która najprawdopodobniej wracała z biblioteki. Jak tylko mnie zobaczyła, uśmiechnęła się promiennie. 
-Co masz taką zbolałą minę? - zapytała i pokrzepiająco złapała mnie za ramię, w drugiej ręce trzymając książki.
-Ciężki dzień - rzuciłam z westchnieniem, wlekąc się bezwiednie po korytarzu.
Omiotłam swoim spojrzeniem ciemny hol i na samym końcu, tuż przy drzwiach do biblioteki, dostrzegłam dwie postacie. Wyprostowałam się i poprawiłam włosy, nie przejmując się zdziwionym spojrzeniem Ginny. W naszą stronę zmierzał Blaise Zabini i Teodor Nott. Śmiejąc się w głos, opowiadali sobie zapewne przednią historie, oczywiście tylko i wyłącznie w ich mniemaniu... Mogłabym przyrzec, że Zabini miał ochotę wybuchnąć niepohamowanym śmiechem, lecz gdy tylko mnie zobaczył, natychmiast spoważniał, chociaż jego uśmiech wciąż pozostawał w jakimś stopniu łobuzerskim.
-Dlaczego on się tak patrzy? - szepnęła Ginny i choć powiedziała to naprawdę cicho, byłam pewna, że obaj chłopcy usłyszeli to co powiedziała, bowiem ich oczy niebezpiecznie zaiskrzyły.
Przełknęłam ślinę i starałam się odwrócić wzrok, ale natarczywe spojrzenia obu Ślizgonów mi to uniemożliwiało. Spięłam się, gdy nas mijali, Ginny natomiast prychnęła, tym samym komentując niemiłe zachowanie obu chłopaków. 
-Ale buce - żachnęła się. - Widziałaś jak się patrzyli?
Zamiast twarzy Ginny, przed oczami pojawiła się ta blada, lekko piegowata, może nawet wychudzona... Malfoy. Potrząsnęłam głową, aby odgonić od siebie myśli o nim i obraz jego oblicza, które zaczęło mnie powoli nawiedzać. 
W między czasie tylko kiwałam głową i potakiwałam, aby Ginny nie domyśliła się, że coś ze mną nie tak. Jednak nie doceniłam jej spostrzegawczości i w końcu padło pytanie, którego obawiałam się najbardziej. 
-Czy ty coś ukrywasz Hermiono? - zapytała, schylając się, aby przejść przez dziurę w portrecie Grubej Damy, prowadzącą do pokoju Gryffindoru.
Roześmiałam się nerwowo. 
-A niby co miałabym do ukrycia? - zapytałam, dorównując jej kroku. 
-Nie wiem - odpowiedziała Ginny. - Dlatego pytam. 
Usiadłam na wytartej kanapie w pokoju wspólnym, zlepiając swoje dłonie w nerwowym geście. Nawet nie miałam pojęcia dlaczego się tak tym stresowałam. Może dlatego, że Malfoy był naszym największym wrogiem od pierwszego roku w Hogwarcie. Ba! Rok szkolny wtedy nawet nie zdążył się zacząć, a my już uznaliśmy, że nie będzie on naszym sprzymierzeńcem. 
-Słuchaj Ginny, nie mam ochoty o tym rozmawiać - stwierdziłam.
-Zaczekaj! - zawołała za mną, gdy tylko wstałam ze swojego miejsca. - Chodzi o Rona? - spytała widocznie zmartwiona.
Denerwowało mnie, że wszyscy mówili w kółko o Ronie! Co oni sobie myśleli? Że niby mamy zamiar do siebie wrócić? Dobre. Może i on chciałby, żeby coś takiego się wydarzyło, ale ja już dawno powiedziałam samej sobie i reszcie światu, że to ewidentny koniec między nami. Mimo wszystko, ja nie chciałam go ranić, był dla mnie niezwykle ważny, ale niestety taka była kolej rzeczy.

-Wiesz, że możesz mi powiedzieć - odparła Ginny, pocierając moją dłoń, aby dodać mi otuchy. 
-O czym? - zapytał Ron, wpadając do pokoju wspólnego. 
Jeszcze tego mi brakowało! Rona i Harry'ego, którzy słysząc kawałek naszej rozmowy, za wszelką cenę zapragną dowiedzieć się więcej. 
-Ron, nie twoja sprawa! - warknęła Ginny. 
-Spokojnie - powiedziałam, aby nie wywiązała się z tego żadna kłótnia. 
Miałam tyle na głowie, tyle emocji psuło mój wewnętrzny spokój ducha, a mało brakowało i dorobiłabym się kolejnego problemu w postaci wścibskich przyjaciół, którzy wątpię, aby popierali to, co od niedawna robiłam i to, o czym, a raczej o kim, ostatnio myślałam całymi dniami. 
-Zrozumcie, że nic mi nie jest - dopowiedziałam szybko, widząc jak Ron rzuca złowieszcze spojrzenie w stronę swojej siostry. 
-Jeśli Hermiona będzie potrzebowała naszej pomocy, to nas o to poprosi. - Do dyskusji dołączył się Harry. - Prawda? - Odwrócił głowę w moją stronę, abym poparła jego słowa. '
-Właśnie tak - potwierdziłam słabym głosem.
Następnie bez żadnych wyjaśnień opuściłam pokój wspólny, udając się do swojego dormitorium, które na chwile obecną było puste, ponieważ Parvati w nim po prostu nie było. Ulżyło mi, bo miałam ochotę pobyć sama. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, ale postanowiłam wziąć się w garść i nie płakać. „Będę silna" - powtarzałam, ale tak naprawdę nie potrzebowałam siły, bo niby do czego? Z czym miałabym niby walczyć? Jedyna walka, jaka się teraz odbywała, to ta we mnie. W środku mnie. Moje uczucia przeciwko wyrzutom sumienia, które dręczyły mnie odkąd zaczęłam okłamywać swoich przyjaciół. Wszystko przez tego przeklętego Malfoya! Pogubiłam się, nie mogąc pojąć tego, jak bardzo naiwna jestem, jak to się stało, że moje uczucia względem Malfoya przeszły taką metamorfozę. Jak on to zrobił? Jak zdołał w tak krótkim czasie omotać mnie wokół swojego kościstego palca. 
Usiadłam zmęczona na łóżku, ukryłam twarz w dłoniach i do mojej świadomości zaczęły docierać fakty, że ja najzwyczajniej w świecie zaczynam za nim tęsknić. 
Gwałtownie wstałam, zrobiłam kilka kroków przed siebie i ogarnęło mnie uczucie totalnego, emocjonalnego rozdarcia. Poczułam zapach, który wywołał u mnie natychmiastowe obrzydzenie, natychmiastowy wybuch złości i goryczy, która zaczęła ze mnie wypływać w postaci łez. Podeszłam szybko do lustra i spojrzałam na swoje żałosne odbicie. 
-Dlaczego - szepnęłam w swoją stronę i powoli zaczęłam smakować swych słonych łez, które strumykami spływały mi po policzkach, prosto do ust. - Dlaczego zaczynam czuć to właśnie do niego? - krzyknęłam, uderzając pięścią w srebrną taflę. Na szczęście nie pozostawiłam żadnych śladów uderzeń. 
Patrząc na siebie, miałam ochotę napluć na swoje odbicie twarzy. Czułam do siebie pogardę, że taki Malfoy zaczyna mi mieszać w głowie. Śmierciożerca, ktoś, kto nie zasługiwał nawet na życie wśród nas, a tym bardziej na takie szczególne uczucia względem niego. Doskonale wiedziałam, że ktoś taki jak ON nie odwzajemni moich uczuć, bo jego intryga w końcu znajdzie swój koniec, a ja zostanę z tym wszystkim sama. Rozchwiana emocjonalnie, ze złamanym sercem, 
w dodatku z obrzydzeniem do samej siebie. 
Myśląc o tym wszystkim rozpłakałam się na dobre. Skuliłam się pod ścianą i płakałam niczym małe dziecko, co kilka sekund wycierając rękawem nos.
-Hermiona? - usłyszałam głos Parvati, który dosięgał moich uszu zza drzwi. - Wszystko w porządku? Mogę wejść?
Natychmiast wstałam z kąta, w którym siedziałam, otarłam spuchnięte oczy i zaczerwienione, szczypiące policzki. Podeszłam do lustra, aby się w nim przejrzeć i z goryczą stwierdziłam, że nigdy w życiu nie wyglądałam gorzej niż w tej chwili. 
-Wejdź - odpowiedziałam zachrypniętym głosem i po chwili pociągnęłam nosem, aby pozbyć się skrzeczącego tonu.
Parvati otworzyła drzwi i zamarła w bezruchu. Lekko speszona weszła do dormitorium i usiadła naprzeciwko mnie. 
-Coś się stało? - zapytała troskliwie. - Chcesz o tym porozmawiać? - zapytała uprzejmie, nienachalnie. 
Westchnęłam głęboko i spojrzałam jej w oczy, po czym blado się uśmiechnęłam. 
-Nie, to tylko emocje - zaśmiałam się, ocierając ostatnie krople z mojej twarzy. - Długo się we mnie kumulowały. 
-Rozumiem - powiedziała. - Jeśli będziesz chciała jednak porozmawiać, to daj znać - powiedziała, wstała i delikatnie mnie objęła.
Nie ukrywam, że Harry, Ginny i Parvati dodali mi dzisiaj otuchy, jak i również zwiększyli poczucia wyrzutów sumienia, które zaczęły mnie wręcz pożerać. Gdy spojrzałam w oczy Parvati i dostrzegłam w nich zatroskanie, wiedziałam, że bycie nieszczerą nie wyjdzie mi na dobre. 
Wciąż trzymana w ramionach przyjaciółki, stałam się bardzo senna, a gdy tylko zasnęłam, ułożyła mnie w moim łóżku. 
***
Budząc się rano, poczułam silny ból głowy. To zapewne z nerwów. Postanowiłam dzisiaj, że gdy tylko spotkam Malfoya, to go zignoruję. Albo przynajmniej podejdę do rozmowy z większym dystansem, aby go spławić i pokazać, że nie jestem taka słaba jak mu się mogło wydawać. I choć Draco Malfoy nie dawał mi wystarczających dowodów na to, że jestem jego marionetką do zabawy, to jego zachowanie było jak najbardziej podejrzane, a ja postanowiłam uniknąć jakichkolwiek rozczarowań. Czy mi się udało? Zważywszy na to, co robię dzisiaj i co do niego czuję, sądzę, że nie. Przysięgałam sobie wiele razy, że nigdy się do niego nie odezwę, a to był jeden z nich.
Pogoda była paskudna, za oknem było jeszcze nie do końca jasno, a mróz, który panował na zewnątrz, chyba powoli przedostawał się do wnętrza zamku, ponieważ po moim ciele co kilka chwil przechodziły dreszcze. Ciemnym i opustoszałym korytarzem zmierzałam na lekcje Obrony Przed Czarną Magią. 
-Granger! - zawołał ktoś za moimi plecami. 
Osoba, która wymówiła moje nazwisko, sprawiła, że dreszcze, zamieniły się w elektryzujące prądy, które przechodząc przez moje ciało, sprawiały mi ogromny ból. 
Przyśpieszyłam kroku. 
-Zwolnij Granger! - zawołał znowu. 
Nie dam się sprowokować, pomyślałam.
-Granger stój! - Głos, który usilnie kusił mnie do odwrócenia się w jego stronę zawołał kolejny raz, a ja poczułam, że wbrew sobie zaczynam zwalniać. 
W końcu dałam za wygraną i pozwoliłam się dogonić, ale tylko po to, aby po chwili uciec, aby uniknąć konsekwencji tego spotkania, które były o wiele surowsze, niż jakikolwiek szlaban. Były małymi torturami, które powoli wykańczały mnie od środka. 
-Mam pewne pytanie - oznajmił, dorównując mi kroku i łapiąc mnie za ramię, ponieważ najwyraźniej zmęczyła go akcja gończa za moją osobą. 
Strzepnęłam jego rękę ze swojego ciała, z żalem przyznając, że chociażby najmniejszy kontakt, powodował u mnie ciarki i nieprzyjemne uczucie chłodu. 
-Malfoy, odczep się ode mnie! - krzyknęłam, choć w moim mniemaniu był to błagalny szept. 
Jego mina przedstawiała nieme zdziwienie. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. 
-Coś się stało? - zapytał.
Miałam dość jego głupich gierek. Gdybym go nie znała, może uwierzyłabym w jego niewinny ton głosu, ale znając jego sposób bycia, charakter i niektóre zachowania, byłam w stanie dostrzec w tym wszystkim spisek, głęboko schowany, pod grubą warstwą oczu, które wyrażały szczere zaniepokojenie, brwi, które układały się w geście niezrozumienia i rąk, które choć zimne na co dzień, dziś były zdumiewająco ciepłe. 
-Nie wiem o co ci chodzi Malfoy, ale nie dam się wykiwać - powiedziałam ostro, przecinając swoim tonem powietrze na wskroś. - Trzymaj się ode mnie z daleka, bo ja nie mam zamiaru z tobą w żaden sposób obcować! - wytłumaczyłam mu z goryczą i odeszłam, zostawiając go na pozornie pustym korytarzu. A tak naprawdę pełnym słów, które raniły, jak się okazało, nie tylko mnie.

________
Poprawiać mnie w komentarzu, jeśli zdarzyły się błędy.
Ps. Poszukuję bety. 

7 komentarzy:

  1. Witaj! Mam do Ciebie pytanie. Czy jesteś usatysfakcjonowana swoim blogiem? Czy jesteś zadowolona ze WSZYSTKICH jego aspektów? Wyświetleń? Komentarzy? Na swoim przykładzie wiem jak trudno pogodzić się z brakiem odzewu od czytelników (czego, mam nadzieję, nie doświadczasz). Mam dla Ciebie propozycję- zgłoś się do Stowarzyszenia blogów z Harry'ego Pottera i podnieś prawdopodobieństwo zobaczenia Twojego bloga. Uważam, że warto, więc naprawdę bardzo serdecznie zapraszam :)

    BellatriX

    http://stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com/

    PS Wybacz, że piszę tutaj, ale nie znalazłam miejsca na spam 😥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie :D po około rocznej przerwie przypomina mi dlaczego sięgnęłam kiedyś po dramione. Bardzo za to dziękuję :) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy! Nie dziękuj, bo to ja powinnam dziękować i oczywiście dziękuję!

      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. Dobrze, że wena powróciła! :) Rozdział przyjemny, jak zwykle mile się czytało, chociaż wydaje mi się, że mam zaległości, albo nie czytałam poprzedniego (albo też mogę mieć już początki alzheimera XD). Czekam na więcej i w wolnej chwili zapraszam do mnie, bo mnie wena też ostatnio odwiedziła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeśli dobrze pamiętam, to masz dwa zaległe rozdziały :D Baaardzo oczywiście zachęcam do przeczytania, haha. Wracam do blogosfery więc na pewno się u Ciebie niedługo pojawię!

      Pozdrawiam serdecznie! <3

      Usuń
  4. Chcesz sprawdzić poprawność swojego opowiadania? Wyeliminować błędy interpunkcyjne, literówki i powtórzenia? Masz wątpliwości co do wykreowanej postaci, a może chciałbyś przedyskutować z kimś kwestie fabularne? Zapoznaj się z podstronami naszych bet!
    Chcesz razem z nami współtworzyć Betowalnię? Lubisz czytać opowiadania i pomagać innym? Masz już doświadczenie w betowaniu, a może chciałbyś rozwijać swoje umiejętności? Zapraszamy na podstronę Nabór!

    LINK

    Ravioli

    OdpowiedzUsuń
  5. Robi się coraz ciekawiej. Draco wydaje się być cieniem Hermiony. Intrygują mnie jej przemyślenia o blondynie.
    Lecę dalej

    OdpowiedzUsuń